Piszę ponieważ jestem bardzo zaniepokojona zachowaniem Kubusia. Jest ze mną od ponad 3 tygodni, i mam wrażenie że się nie oswaja z biegiem czasu tylko bardziej dziczeje. Poświęcam mu dużo czasu, często przebywa poza klatką, jest głaskany, pieszczony i na wybiegu daję mu jedzenie z ręki - wydawał się zadowolony. Z czasem zauważyłam że zaczął uciekać kiedy chciałam wyciągnąć go z klatki, ale podobno to normalne bo świnki są płochliwe... przeskakiwał tylko z miejsca na miejsce, ale po wyciągnięciu zachowywał się w normalny sposób nawet spał na mnie więc się nie bał i nie był zestresowany. Dzisiaj wydarzyło się coś dziwnego - rano wzięłam go na ręce i położyłam się z nim na łóżku (nic niezwykłego bo zawsze tak robię), świnek jak zawsze sobie po mnie chodził, głaskałam go, dostał kawałek ogórka... potem się położył i zaczął zasypiać kiedy go głaskałam po główce. Nagle nie wiem dlaczego zerwał się jak poparzony i zaczął uciekać, skakać, a na dotyk mojej ręki zaczął się trzepać i nawet nie ma mowy żebym go dotknęła - ucieka w takim popłochu że nie patrzy gdzie leci, aby tylko zwiać. Kiedy chciałam go odłożyć do klatki latał po mnie jak wściekły, podrapał mi całą twarz, w końcu nachyliłam się nad materacem żeby sam się ze mnie zsunął, i żebym mogła go chwycić na neutralnym gruncie ale nic z tego - cała gonitwa zakończyła się tym że jedynym wyjściem było wzięcie go przez kocyk i razem z kocykiem odłożyłam go do klatki, bo dosłownie nie dał się dotknąć. Nie mam pojęcia co mogło spowodować taki stan - w pokoju była cisza, prawie zasypiał i nagle coś w niego wstąpiło. Dotąd się tak nie zachowywał... Po odłożeniu do klatki zwykle dawałam mu coś do pochrupania - sam przychodził do otwartych drzwiczek, głaskałam go, po czym dostawał przysmak. Dzisiaj zachował się jak dziki - owszem przyszedł, ale kiedy chciałam go pogłaskać zaczęło się dokładnie to samo co kilka minut wcześniej - na mój dotyk zaczął uciekać w ogromnym popłochu, staranował wszystko co znalazło się w jego zasięgu. Czekałam z ogórkiem w ręku - podszedł ponownie, dosłownie mi go wyrwał i uciekł w najdalszy kąt klatki... Nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć


Pozdrawiam.