nauczka na przyszlosc i rada dla innych znajomych ktorzy maja zwierzatka, zeby nie chodzic do tego weterynarza, ktory przyczynil sie do takiego stanu mojej swinki... zła diagnoza, zły lek... śwince dużo nie trzeba, by jej zaszkodzić.. przestroga dla mnie i dla innych na przyszłość.
wydaje mi się, że i ja i inni domownicy zrobili wszystko co w naszej mocy... w nocy wstawaliśmy ją dokarmiać kilka razy, 0 spania... wyjazdy do specjalisty, 2x po 70 km w dwie strony wiec blisko nie miałam... pieniadze na zastrzyki, leki, ale to akurat dla mnie nie mialo znaczenia.. nigdy nie przeliczałam zdrowia na pieniądze...
wciaz widze przed oczami jak lezy z otwartymi oczkami, brak oddechu, z rąk spływała, totalny bezwład.... przykry widok jak zwierzatko tak kochane jakim ona byla odchodzi i w ciagu 4 dni od rozpoznania choroby sie wykancza mimo wszelkich staran... ;(
a jeszcze dzis cichutko cwierkala jak do niej mowilam..
odeszla o 11;45..
tak to juz jest, ze nie znamy dnia ani godziny
Pamcia została znów 'samotna' martwi mnie to, jak ona zniesie brak Trusi, w koncu byly do siebie przywiązane tak samo jak ja do malutkiej...
tak czy tak postanowilam poswiecac jej znacznie wiecej czasu, zamiast sprawiac jej kolezanke... moze źle, może nie, lecz juz zegnalam 3 swinki morskie, i wiecej niz jeszcze raz nie chce tego znow przezywac...