Przyszedł dzisiaj drybed. Musiałem prosiaczka wyjąć z klatki, żeby podłożyć dywanik. Strasznie wystraszony i boi się mnie. Chciałem również podać mu witaminę C przez kroplomierz. Nie ma szans. Idę zaraz po natkę pietruszki do sklepu. Jakie są wasze rady? Czekać aż świnka sama zacznie być śmielsza, czy samemu zrobić pierwszy krok?

Klatka na chwilę obecną wygląda tak. Czekam jeszcze na hamaczek.
EDIT//:
Udało mi się nakłonić (Krzysia?). Siedział u mnie na kolanach, pogłaskałem go trochę. Mimo wszystko nadal się boi. Myślę, że z dnia na dzień będzie coraz lepiej. Udało mi się zaaplikować trochę kropli witaminy.
Takie wyciąganie zwierzaka z klatki na kolana i głaskanie raz dziennie przyspieszy proces oswajania?