Przechodząc do rzeczy
Jeśli chodzi o towarzystwo Czarusia, aktualnie go nie posiada, ale niedługo (w ciągu dwóch tygodni) zamierzam zaadoptować dla niego kolegę ponieważ źle mu w samotności. Czarek czuje się najpewniej w swojej klatce, nie lubi przebywać poza nią, uwielbia jabłka... Ostatnio po podaniu przysmaku wskoczył mi na kolano. W tym momencie moja mama otworzyła gwałtownie drzwi i Czaruś się wystraszył, zeskakując z kolana bezpośrednio w stronę drzwiczek klatki ( ktore były otwarte ) i zahaczył nóżka o ostatni pręt. W tym momencie jego tylna łapka utknęła na jakieś kilka setnych sekund między pręcikami (w moim odczuciu trwało to wieki jak na tragedię przystało) Wyciągnął ja i pobiegł do swojego ulubionego miejsca przy paśniku. W pierwszej chwili zaczął się kręcić i chyba probował ustalić czy z jego łapką w porządku. Nie jest bezwładna, porusza się na niej i nie wydaje przy tym pisku który mogłby wskazywać, że go boli. Kiedy jej dotykałam byla cieplejsza, ale sądzę, że to od otarcia, bo ruch który wykonał był dosyc szybki. Wygląda jakby oszczędzał łapkę, kiedy się połozył na boku wystawił ją. Kiedy chce dojść do miseczki z karmą to porusza się tak jak zwykle. Ogólnie to nie był zbyt ruchliwy jeszcze przed tym zdarzeniem ( co jest spowodowane brakiem towarzystwa, nudą ) , przesiaduje w swoim ulubionym miejscu tak jak zwykle, więc nie jestem w stanie ustalić czy zrobił się mniej aktywny. Jestem bardzo strachliwa co do takich sytuacji i wiem, że trzymanie go w tamtym miejscu było nieodpowiedzialne, nie o to mi chodzi. Jest dosyć późno, a ja nie wiem co mam zrobić. Miałam się pouczyć, ale w takiej sytuacji nie mogę się skupić, bo ciągle myślę o jego biednej łapce i przywołuję tę sytuację w myślach. Aktualnie wygląda jakby był na mnie wściekły o to, nie ufa mi, straszy mnie zębami. Jest mi ogromnie przykro


