to jeszcze nic, takich historyjek z typowo ludzkimi odruchami u nich mam wiecej- kiedys chcialam je nagrac, ale jak tylko uslysza ten specyficzny "klik" podczas nagrywania to krotko warkna, ze "co to kurde ma byc", zamieraja i mnie obserwuja dopoki nie wylacze- kiedy wylaczam to zabawa rusza pelna para od nowa

Byla ostatnio znajoma u mnie i tak patrzy i patrzy na te swintuchy, az w koncu do mnie z tekstem, ze "ta swinka jakos dziwnie ja obserwuje.." no to zerkam kogo ma na mysli, a tu oczywiscie Pusia- rozlozyla sie jak dluga w pozie sfinksa na hamaku i rownie tajemniczo, bezstresowo obserwuje ta kolezanke- gdzie ta nie pojdzie, tamta ja wzrokiem sledzi jak kot niezmienna, stoicki spokoj, jakas dziwna powaga, a nawet wyzszosc zarowno w pozie jak i samym wzroku, czysta dama, kumpela jakies dziwne hasla typu "a kysz!" i energiczne ruchy reka jakby sie odgonic chciala, a Pusia zero reakcji, czy strachu i nadal spoziera
mam ubawu po pachy, poniewaz spedzam z nimi cale dnie, wiec wiem co poniektore pozy i odglosy reprezentuja- poza tym zwracam uwage rowniez na oczka czy sa przestraszone, zrelaksowane podczas danej sytuacji i to pomaga w interpretowaniu, jak kazdy kto ma swinki dluzszy czas znamy je juz dobrze i wiemy co akurat chca

Ale te moje jakies faktycznie dziwne sa z tym swoim "nie-swinkowym" zachowaniem, tym bardziej ze kiedy je wzielam mialam nie lada problem by je oswoic, bo dzikusy straszne byly- szczerze myslalam, ze nie dam rady, zachowywaly sie jak typowe dzikie zwierzeta, ktore czlowieka pierwszy raz na oczy widza.
Nastepna anegdota z zycia codziennego to np wychodzenie Gacka z klatki- jak tylko okno zamykam (mam balkonowe, a u nas nadal 25-28st na liczniku) Gacek juz wychodzi spod hamaka bo wie co sie szykuje, podchodze, otwieram- Gacek juz zawziecie prety wygraza jakby mogl to by dodal "no rusz sie szybciej", klatka otwarta i sa dwie opcje- albo wychodzi pan i wladca buczac i gburczac na wszystko, powolutku, wladczym krokiem jakby oznajmial swiatu, ze pan nadchodzi i leci z miejsca obwachiwac katy pokwikujac , albo do dziewczyn poterroryzowac je przez prety; druga opcja z kolei bardziej spokojna, czyli- zanim wyjdzie oprze sie lapkami o te wejscie i patrzy na mnie czekajac na pozwolenie (to sie zdarza kiedy wlasnie przyjdzie ktos ze znajomych), dopoki nie powiem "no wychodz, mozesz" to bedzie tak stal oparty, sam nie wyjdzie i sie zacznie wsciekac, zdesperowanie kwiczac bo nic nie mowie, jesli jednak powiem ze moze to zacznie stopniowo najpierw glowke wychylac i krotki "kwik" pytajacym tonem czy "aby napewno moze?" wiec powtarzam zachecajac "no chodz, mozesz"- juz sie wychyla w polowie i zas ten krotki "kwik" spogladajac pytajaco "naprawde moge?" bo obcy ludzie wokol wiec sie trzeba upewnic

wtedy moje "no wychodz, dam ci pomidorka" krotki sprint Gacka z miejsca do kuchni i wyje "gdzie ten pomidor" skoro obiecalam

a jak nie dam (bo oszukuje tylko po to by wylazl

) to na bezczelnego wskoczy do koszyczka i wpierniczy wszystko co dosiegnie
@ Tami dobry masz ten pomysl z suszona babka, ja tak zaczelam robic z bazylia choc szczerze mowiac nie musze, bo mozna w doniczce trzymac, ale widze ze lubia pochrupywac wyrywajac sobie z pyszczkow
Trzeba by bylo pokombinowac z ta trawa swieza dla twojego- jak masz ogrodek swoj to moze by jakos przykryc powiedzmy metr kwadratowy trawnika..? no nie wiem....

ja z natury zawsze kombinuje z czymkolwiek, wiec pewnie sprobowalabym skonstruowac cos alla "szklarnia" w sensie zadaszyc folia ok 50cm nad ziemia (boki rowniez) dany kawalek gdzies na uboczu, pod domem itd, tak by ani sniegiem nie zasypalo, ani przymrozek nie chycil- moze taki patent by sie sprawdzil..? ziemi nie zmrozi bo nic tam ze sniegu nie dotrze, wilgotnosc by byla zapewniona przez parujaca trawe i ziemie nawet, ni i byloby jednak ciut cieplej pod taka prowizoryczna szklarnia
