Adoptowalam świnie. Półroczna. Jej przeszłość odpuszczę sobie opisywać. Miała dobrze.
Mieliśmy już od paru lat królika. Na początku świnia mieszkała osobno z królikiem aczkolwiek sama się wprowadziła do klatki królika. Zalapali między sobą jakąś dziwną więź. Po paru dniach już się lizaly zwierzaki i tulily. No ok. Asymilacja przebiegła z królikiem pomyślnie. Z nami też. Mieszka z nami 3 miesiące. Ale nie w tym problem.
Musieliśmy wyjechać na parę dni. Parę razy dziennie przychodziła do nich nasza sąsiadka. Było ok. Zwierzaki codziennie puszczane itp. Od 3 dni odkąd wróciliśmy świnia jest zła. Bardzo zła. Nie piszczy z rana tylko zgrzyta zębami. Ustawia królika a później leci się do niego przytulić i myje go. Po chwili znów go straszy. Jak przekładam ja do swojej klatki drugiej to piszczy - królik też od razu leci co się dzieje. Nie mam pojęcia co się dzieje. Tłumaczenie że złość piękności szkodzi nie działa
