Cześć, akurat u mnie było podobnie. Tylko zastanawiam się, czy chudnięcie jest bezpośrednio wynikiem niedoczynności, czy osowiałości i braku apetytu z tym związanego... U mnie były jeszcze inne problemy, ale apetyt na pewno wzrastał w miarę leczenia, ale dopóki tak nie było to dokarmiałam Bursztyna (tylko, że on w ogóle nie jadł, bo były jeszcze inne problemy - żuchwa i wątroba).
Lek, który brał Bursztyn to był Euthyrox.
Leki hormonalne zaczynają działać po czasie, nie od razu, ale przynajmniej u mojego Bursztyna ten lek zaskoczył, nie pamiętam dokładnie po jakim czasie, ale wynik badania po trzech miesiącach był w normie. Myślę, że na pewno ze dwa tygodnie powinny upłynąć, ale naprawdę nie pamiętam. Tylko później doszło do nadczynności tarczycy u Bursztyna, także trzeba to monitorować. Obecnie my po niepełnym roku jesteśmy bez leków, odstawiliśmy pod kierunkiem lekarza stopniowo schodząc, jakiś miesiąc temu, ale często leczenie trwa dłużej.
Lek u nas tak zadziałał, że - wzrósł apetyt, przyspieszyła przemiana materii, podniosła się aktywność. Waga wzrosła, no ale jakby naturalnie w związku z wzrostem apetytu i równoległą przemianą materii.
To, na co ja bym na swoim przykładzie radziła, to - może to oczywiste - ale jednak napiszę, by bardzo precyzyjnie dawać zalecone dawki. Poza tym monitorowałabym przemianę materii, patrzyła żeby nie było zastojów, zaparć, wzdęć (no i w druga stronę jak już lek zaskoczy, zwracałabym uwagę, czy zmiana jest taka harmonijna, czy nie ma gdzieś jakiegoś nadmiernego przyspieszenia) - żeby była równowaga we wszystkim. Także skóra tu jest chyba czuła przy tarczycowych problemach; ja pamiętam, że wydawało mi się, że jest już dobrze i samodzielnie zmniejszyłam troszkę dawki leku, wydaje mi się, że wtedy Bursztynkowi zaczęła mocno schodzić skóra łapek, że znów osowiał. Także rozważanie każdej zmiany w leku konsultować trzeba z lekarzem.
Fajnie, że świnka ma towarzyszkę. Nie wiem, jak z aktywnością u Twojej Peppki, mój Bursztyn był bardzo osowiały kiedy miał tę niedoczynność, ale mieszkają moje świnki osobno. Wydaje mi się, że oprócz leku pomogło mu urozmaicenie im życia, wypuszczam je na wybiegi, lekarz wtedy powiedział - motywować go do ruchu.
Rozpieszczałabym świnkę przysmaczkami, tak jak pisałeś - nowe przysmaczki, wiadomo - wszystko w równowadze, by utrzymać dobrą pracę jelit.
Dbałabym o witaminę C, jak trudno byłoby na razie w normalnej diecie, to w suplementacji:
http://www.swinkimorskie.eu/SPSM/index. ... Itemid=111