Sama nie wiem czy to przez te zęby. Karmiłam go strzykawką przez półtora tygodnia.temp. nie miał, załatwiał się. Ta koleżanka lekarka powiedziała, że najprawdopodobniej siadła mu już wątroba.
Jak chciałam go dziś nakarmić zauważyłam krew koło buzi, wczoraj nie byłam pewna czy dobrze widzę. Nie mogłam patrzeć jak się męczy :rozpacz: . Poszłam do niej, a tam już mu z buzi krew z ropą ciekła. Z bolącym żołądkiem i zapłakana jak siedem nieszczęść podjęłam decyzję o uśpieniu Elvisa. Nie mogłam pozwolić, żeby cierpiał, tylko dlatego, że ja po jego odejściu będę cierpieć. Cały czas byłam przy nim, głaskałam go po łapkach, po główce. Odszedł spokojnie. [*]
Był kochanym zwierzątkiem, które uwielbiało biegać, które jak piesek potrafiło przyjść na gwizd. Zawsze jak coś jedliśmy i widział to upominał się, że on tez chce.
Pocieszam się, że przez ostatni rok kiedy był u nas był szczęśliwy. Elviska dostałam chyba od Boga, bo znalazłam go pod balkonem i nawet jak go złapałam, i był przestraszony nigdy mnie nie ugryzł, ani nikogo przez ten rok.
Tu sie wietrzył. Jak klikniecie na zdjecie pojawi się duże.