A ja bym tzw. krakowskim targiem postąpiła...
Jeśli nie chce surowej, to jako doświadczenie zrób tak: marchewkę pokrój na b. duże kostki i wrzuć na wrzątek np. na minukę. Wyjmij łyżką cedzakową / albo lepiej poproś mamę, żeby Ci pomogła/. Wystudź to i daj taki kawałeczek świneczce. Może zacznie jako gotowana i p[ote w środku zasmakuje w surowej . U mnie prośki zabijały się za marchewką. Teraz miałam ciążówki i mam maleństwa. W związku z tym wzmogłam bardzo podawanie natki, melona, ogórków. Kupuję im rzymską sałatę/pycha, dzięki Forum i świnkom spróbowałam/. Daję oczywiście wszystkim, nie tylko mamuśkom. Teraz na marchewkę się nie rzucają, o nie. Jeśli ocena gotowanej marchewki tak źle wypada u niektórych, to co powiedzą o ogórku? - podobno też prawie nie ma wartości... Możliwe, że duża zawartość wody tak się podoba świnkom, choć myślę, że nie tylko. One znają się na swojej ulubionej gastronomii.