Kiedyś miałam świnki (najpierw jedna - Tajger, potem dwie na raz - Łatka i Albinka), które wychodziły z klatki kiedy chciały. Czyli większość czasu spędzały poza nią i biegały luzem po kuchni (raczej nie wychodziły do innych pomieszczeń). Załatwiały się najczęściej pod ławą narożną. Mimo iż ciężko było się tam schylić i sprzątać, to jakoś nikomu to nie przeszkadzało... na szczęście w kuchni były kafelki

Nie mniej mimo utrudnień jakoś się sprzątało

Jak sprzątam obecnym prosiakom klatki, to oczywiście każdy może sobie pobiegać po kuchni.. Najgorzej jest z Eliasem, bo on łazi i wszystko za nim jest mokre

Pewnie się przed panienkami popisuje i znaczy teren
Dziewczynom też zdarzy się załatwić, ale co tam. Biorę ręcznik papierowy i siuśki znikają tak szybko jak się pojawiły
