O, dzięki

Wiesz, ogólnie nie jest to "mój" weterynarz, bo chodzę to niego tylko z Nadią i chomikiem, w naprawdę ważnych sprawach, jak jest coś pilne.Bo z moim psem idziemy przez łąki i wgl. żeby dotrzeć do takiego jednego DZIĘCIOŁ-WETA. Ten pan jest wzorem do naśladowania, potrafi odgadnąć, co boli dane zwierzę, albo wie, czym jakie zwierzątko karmić.
Raz, miałam takie pisklątko które spadło z gniazda, z bloku [ 4 piętro ] i przeżyło. To była jaskółka. Cały czas darła ten swój dziób i była wiecznie głodna. Miałam ją w klatce dla kanarka w domu. Miała na imię Piszczka. No i nie wiedziałam czym ją karmić. U DZIĘCIOŁ-WETA, pan doradził mi, abym podawała jej co 2 godziny 5 łyżeczek surowego żółtka zmieszanego z dwoma półżywymi muchami. Dzięki temu Piszczka żyła tydzień dłużej, ale i tak bez opieki matki zdechła...
Ola [*] - będziemy pamiętać.