Zaczęło się jakieś 2 m-ce temu, kiedy to zobaczyłam malutką świnkę z kręconym futerkiem w zoologicznym obok szkoły, do której chodzę w środy na w-f. Zawsze po w-fie skradamy się(bo sklep znajduje się na targu i w szkole by nas wyśmiali

) z koleżanką do tego sklepu po... kokardki. No i właśnie pewnego razu zobaczyłam ją. Była malutka i strasznie puszysta, ale nawet o niej nie wspominałam rodzicom, bo byłam z góry nastawiona na to, że się nie zgodzą(sytuacja: 2 świnki morskie, 2 króliki). Przez około 1, 5 m-ca chodziłam po każdym w-fie ją odwiedzać, choć wiedziałam, że i tak nigdy nie zamieszka u mnie. Pewnego dnia(właśnie tydzień po ostatnich odwiedzinach u niej) pokłóciłam się z tatą i powiedział, że po w-fie razem pójdziemy do tego zoologa. Miałam cichą nadzieję, ze może zgodzi się na tego prosiaczka... Wszedliśmy do sklepu. Tej świnki nie było już tam, a w ich miejsce dwie malutkie rozetki

. Okropnie się czułam, byłam pewna, że ktoś ją kupił i już nigdy jej nie zobaczę. Wczoraj jednak odkąd wyszłam ze szkoły zdarzały się same dziwne sytuacje... Wychodzimy z koleżanką. Patrzę, a tutaj 3 Suzuki Grand Vitara, a tata zawsze przyjeżdża po mnie BMW, którego pod szkołą nie było. No to sobie myślę, trudno pewnie po przyjechała mama Grand Vitarą... Tylko teraz którą. Na szczęście poznałam! Uff! Jeszcze do cudzego samochodzu bym wsiadła , a już po czym poznałam, to opowiadać nie będę, bo to nie ważne. No i tata by się nie zgodził(tak zawsze z góry zakładam), ale mamę poprosiłam, aby stanęła koło zoologicznego. Weszłyśmy, a tam... świnka, którą upatrzyłam sobie 2 miesiące wcześniej! Ona naprawdę tam była, nie mogłam w to uwierzyć! Okazało się, że sklepy należą do tej samej sieci, więc poniważ tam nikt jej nie kupował, to ją przenieśli. Facet nie mógł jej złapać, więc powiedział, że jak chcę to mogę ją sobie wyciągnąć z akwarium. Była strasznie puszysta i milutka, a co dziwne-mojej mamie także się spodobała. Kazała mi zadzwonić do taty, aby zapytać się go o zgodę. Powiedział, że w życiu się nie zgodzi na następną świnię i co ja mam za głupie pomysły... Zrezygnowane wyszłyśmy z mamą ze sklepu, nie kupowałysmy oczywiście świnki bez jego zgody... Myślę sobie, jak wróci z pracy, to go jeszcze raz zapytam. Spytałam. A on na to: To nie kupiłyście tej świni?! Przecież ja żartowałem! Chciałem tylko sprawdzić, czy mnie posłuchacie! Ja na to: No dobra, to jak tak to pojedziemy po nią jutro, po szkole... Wstąpilismy tam. Patrzę, a w sklepie nie ma już świnki

. Myślę sobie(sama siebie pocieszałam) no trudno. Kupiłam jedzonko dla moich "starych" świniorków i wyszłam. Przyjechaliśmy do domu. Wchodzę do pokoju... A tam, w klatce siedzi... świnka

. Byłam w takim szoku, ze nawet się nie odezwałam :blink: .