Bunie (tą pierwszą) miałam ok 8 lat temu. Pamiętam jak biegała po pokoju w tę i spowrotem. Jak tylko usłyszała szelest reklamówki lub poczuła świeżą trawkę piszczała w niebgłosy pewnie krzyczała " no dawad dawaj w końcu !!"
Zawsze gdy razem leżałyśmy, kładła mi się na szyi i grzała
![Szczęśliwy :)](./images/smilies/icon_e_smile.gif)
Mogła tak siedzieć godzinami, a jak gdzieś wyjeżdżaliśmy zawsze była z nami. A pozdróż spędzała w rękawie lub kieszeni. Zawsze pakowała się w rękaw i trudno było ją wyciągnąć... :]
Teraz już jej nie ma choć żyła zaledwie rok.
Zgineła pod kołami roweru...
![Płacze :cry:](./images/smilies/icon_cry.gif)
![Płacze :cry:](./images/smilies/icon_cry.gif)
![Płacze :cry:](./images/smilies/icon_cry.gif)
![Płacze :cry:](./images/smilies/icon_cry.gif)
Bunia... niezapomniana [*]