witam.
chciałabym na tym forum poszukać pocieszenia i jednocześnie pomocy w odkryciu powodu zdechnięcia mojej świnki.
sytuacja przedstawia się tak: maleństwo miało półtora roku, było wesołe i tylko jakiś czas temu zrobiło się nieco lękliwe, chowała się do domku w momencie otwierania klatki (klatka była duża, czysta, zawsze zaopatrzona w sianko, kolbę, ziarenka i wodę). jedyne, co moglo być niepokojące ze względów zdrowotnych, to suche uszka, z których powodu jutro miałysmy wybrać sie do weterynarza. popołudniu wyjęłam ja delikatnie z kłatki, ona zamachała łapkami, straciła panowanie nad zwieraczem tzn. obsiusiała mnie, parę razy zadyszała i było po wszystkim. co mogło sie stać? proszę o opinię bądź słowo pociechy.