Hej, chciałem trochę odświeżyć temat. Od miesiąca jestem ponownie w kręgu miłośników i posiadaczy świnek, ale tym razem pojawił się spory problem - mianowicie dostałem astmy od stężenia pyłków z siana. Budzę się po nocach ze świszczącym oddechem i napadami duszności, ale tak cenię sobie Kejti i Wiwi, że nie jestem w stanie ich oddać. Czy siano naprawdę jest musem w codziennym żywieniu? Czy istnieje możliwość ograniczenia go w diecie? Podaję dziewczynkom naprawdę dużą dawkę warzyw i zieleniny świeżej, która nie sprawia dla mnie zagrożenia. Jest to jakiś substytut dla nich? Oczywiście mogę wciąż prosić kogoś z domowników o podawanie sianka, ale tylko, kiedy jestem w pracy/na uczelni. Nie chcę rezygnować z tych piękności, a jednocześnie wciąż chcę pozostać w zrowiu i kondycji.
Czy ktoś z Was rozwiązał już taki problem, poprawiając swój komfort, a jednocześnie nie odebrał go Prosiaczkom? Proszę o pomoc.
Wiem, że post dotyczy w sumie żywienia, ale naprawdę nie śpię już któryś dzień z rzędu. Codziennie punkt 5 rano - kaszel.