Właśnie wróciłam od tej wetki. Ludwiczek był bardzo grzeczny i dzielny, powiem nieskromnie, że pani była zaskoczona, że takie świnki istenieją.

Biedaczek tak głośno wołał o pomoc, a kiedy już nie miał siły, to aż stanął dęba ze strachu, myślałam, że mi serce pęknie

Ale czuje się już lepiej i jutro idę na kolejną wizytę. Wetka powiedziała, że mam pod matę wsadzić papierowe ręczniki i jutro zobaczy jak wygląda da krew czy jest brunatna czy żywa, wtedy określi, czy to coś z nerkami czy z pęcherzem. Mam nadzieję, że to nie jest nic groźnego

A z tym strupkiem to jutro się zapytam, jakoś mi z głowy wypadło i od razu wróciłam szybko do domu, żeby świniaczka więcej nie stresować.