Jak w temacie. Mieszkam w małym mieście w Turcji, w którym nie ma weterynarza do gryzoni, ba, nawet do małych zwierząt. Przy okazji świnki nie są w Turcji popularne i w moim mieście nie ma nawet sianka i specjalnej karmy dla świnek (sianko mają przywieźć, bo jest zamówione, a karmę dostaje ogólną dla świnek i królików). Dostaje też jabłko, marchewkę surową i gotowaną, pomidory, sałatę rzymską, a brak sianka zastępujemy póki co suchą skórką od chleba w małych ilościach. Wszystko było ok, ale od paru dni widać, że zaniemogła. Boli ja brzuszek, jest wzdęta, czasem jak robi kupkę to piszczy, przy tym jej bobki nie są normalne, tylko miękkie, jaśniejsze i długie. Raz jaśniejsze, raz ciemniejsze, innym razem wodniste- przy czym nie robi całkiem wodnistej kupki, tylko brudzi nią wszystko dookoła.
Wyparzyłam miski, kuwetę od klatki, odstawiłam mokre jedzenie (dałam jej tylko troszkę ugotowanej marchewki). Masuję jej brzuszek, w akcie desperacji podaję jej już herbatkę miętową. Widać, że brzuszek ją boli, po czasem pojękuje. Apetytu nie straciła, nie jest też całkiem osowiała, ale mniej wesoła niż zazwyczaj. Nie wiem, jak mogę jej pomóc, jakie leki podać, może całkiem zmienić dietę. Najchętniej poszłabym po prostu do weterynarza, gdyby taki tylko był w okolicy... Do mojej zaufanej polskiej lekarki nie mogę się dodzwonić...
No już nie wiem, co robić. Dodam, że świnkę mam 4 tygodnie, nie wiem, czy była odrobaczana, bo dostałam ją w prezencie. Jeśli odrobaczyć, to czym i w jakiej ilości? Proszę o jakąś radę.