Zupełnie nie potrafi nawiązywać relacji społecznych, sprawia takie wrażenie jakby w ogóle nie wiedział o co chodzi. Wczoraj postawiliśmy go przed Harleyem - nie zareagował. Kompletnie. Stał i patrzył się jak ciele w malowane wrota. Ruszył się dopiero jak Lucek zaczął młodego miziać i obwąchiwać, ale też chyba nie załapał do końca, że stoi przed nim inna świnka, a nie wielki, różowy ogórek bo bez dana racji ugryzł go w ucho - nie ze złością, nie w ramach hierarchii, tak po prostu, jakby próbował bazylii. Dalej - Lucek nawiązywał z Harleyem kontakt, kwikali miedzy sobą, gonili się itp. a Piotruś nic, siedział w jednym miejscu cały zdziwiony. Teraz tez tak jest - chłopcy wchodzą w różne interakcje, a on siedzi w najbardziej odległym od nich kącie klatki, a jak któryś do niego podejdzie, wrzeszczy i ucieka w panice.
Piotruś generalnie bardzo panikuje - prawie za każdym razem jak Lucek okazywał mu swoją dominację kwiczał wniebogłosy i biegł przed siebie na oślep. Po pewnym czasie się opanował, ale kilka miesięcy musieli mieszkać osobno, bo jak tylko Piotruś widział Lucka dostawał jakiegoś ataku.
Z nami też nie nawiązał kontaktu emocjonalnego. Można go brać na ręce, można go głaskać, można go kąpać i strzyc i na wszystko to reaguje tak samo obojętnie. Bardzo rzadko się odzywa, przy głaskaniu usłyszałam go może ze trzy razy, jedyne kiedy piszczy, to albo jak się boi albo jak chce jeść. I jedzenie to chyba jedyna jedyna rzecz, która wywołuje u niego większe emocje.
Pisałam kiedyś, że on kiepsko się uczy i sprawia wrażenie głupiutkiego. To było bardzo łagodne ujęcie sprawy, bo on jest naprawdę ciężko myślący. Kiedyś uczyłam futrzaki komendy "klatka" (wchodzenia do klatki na zawołanie), Lucek złapał od od razu, Piotrusiowi zajęło to kilkanaście dni. Przychodzenia na imię nie nauczył się do tej pory.
O co tu chodzi? W życiu nie widziałam tak mało kontaktowej i mało bystrej świnki
