Mój raz wszedł do pokoju siostry, gdzie były świnki morskie, mimo tego, że drzwi były zamknięte. o.O Nie wiem, jak to zrobił. Otworzył im klatkę, biegały po pokoju, potem się chyba przestraszył i obudził moich rodziców, szczekając i zaprowadził ich do pokoju. Świnki zrelaksowane, podchodziły same do psiaka.
Później znowu, otworzył sobie drzwi, wszedł do klatki (!) i położył się w niej, prośki się do niego wtuliły i sobie z nim smacznie spały. Jestem na niego wściekła, bo się o nie boję, ale one go lubią, bo jak mi się wślizgnie do pokoju i podejdzie do klatki, to one podchodzą do niego.
W ogóle to posądzałam tatę o głupi żart, że niby psa do klatki nam włożył, ale on przysięgał, że nie, i wierzę mu, bo przezornie kazał przysiąc z ręką na sercu na moje i siostry życie. No i tato się wkurzał, że go o takie coś oskarżamy, się pytał, czy wygląda na psychopatę, co to ma frajdę w wkładaniu psa do klatki. Nie wiem, nie wiem jak ten pies to robi, zaczynam się go bać.

Wiem, że to głupio brzmi - wierzę tacie bo przysięgnął na moje życie, ale tak to już u nas w rodzince jest, ta przysięga jest święta. Nie ma potem, że kłamałem, skrzyżowane palce, żart. Jakoś tak się nam zrobiło, w łbach poprzestawiało trochę.
