



Nie wiem skad taka niezbyt pozytywna reakcja wobec niej sie u nich wziela, bo nigdy im nic nie zrobila- wyciagac z klatek nie moze, tylko Kluske bo najmlodsza i najbardziej rozpieszczona i tylko wtedy gdy sama jej podam. Malo akceptuja tez mojego meza- jak tylko wchodzi do pokoju to zmykaja pedem do klatki czy domku z rownie glosnym niezadowolonym warknieciem, calkiem mozliwe ze "przygarnely" mnie do stada jako swojego, bo wiecznie z nimi siedze, ale jak "tamci" wchodza do domu to wyjce witaja kazdego

No i nie ma strachu przed obcymi- juz sie na ten temat kiedys rozpisalam
