Postautor: MerleFinka » 19 października 2012, 21:49
Przepraszam , ze zniszcze ci odrobine nadziei , jednak musze to napisac , bo w przypadku chorob swinek nigdy nie owijalam w bawelne.
Czy swinka oprocz podawania jej karm kryzysowych je cokolwiek innego ? Jesli nie je sama twardych pokarmow , umrze z powodu zebow , to po prostu nieodwracalne. Najwazniejsze jest ziarno i siano.
Zęby swinki jak wiadomo rosna codziennie i szacuje sie , ze jest to ok 1-2 mm na tydzien.
W zwiazku z tym , do problemu dzisiejszego dojdzie kolejny a mianowicie przerost trzonowcow , bo siekacze jej raczej nie usmierca.
Ja z moim niejadkiem ( podtrzymywanym miesiac przy zyciu na weterynaryjnej kryzysowce ) chodzilam na ciagle kontrole zebow i widzialam na wlasne oczy , ze na zebach tworza sie szpikulce. Meczace zabiegi i dzis wiem z perspektywy czasu , niepotrzebne juz.
Miedzy innymi dlatego NIEKTORE swinki w czasie choroby lub rekonwalescencji niechetnie podejmuja samodzielnie pokarm .
Czesto zapadaja na anoreksje , choc nie zawsze tak bywa a i dobrze , bo anoreksja jest choroba duszy i u swinek w ogole nieuleczalna.
5-letnia swinka to juz emerytka. Jesli jest mloda , silna i zdrowa nalezy walczyc , jednak w przypadku staruszki , nalezy odlozyc sumienie na bok i powaznie zastanowic sie czy takie przedluzanie zycia ma sens. Na kryzysowce mozna przedluzyc wegetacje o miesiac ,moze dluzej.
Dokarmianie ma zawsze na celu pomoc swince przezwyciezyc kryzys i podobno nie powinno trwac dluzej niz tydzien , dwa ( w tej kwestii czytalam zdania hodowcow sa podzielone ) .
Czy swinka ma silna wole zycia ? Czy wspolpracuje , jak szybko chudnie , jak wyglada jej dokarmianie i czy jestesmy w stanie robic to caly czas , no i czy swinka cierpi ?
Trzeba uczciwie sie zastanowic i nie narzucac sobie jakichs zasad powielanych w necie : ze nadzieja umiera ostatnia itp , bo to egoizm i po czesci ucieczka od stawienia czola problemowi .
Tu trzeba jak najszybciej ulzyc swince , i tu pytanie jak.
A zapytam , co lekarz radzi ? Ci czesto radza czekac. Mi kazali czekac , gdy zawiozlam uspic swinke w stanie agonalnym . Umarla tego samego dnia i zostala pochowana z reklamowka lekarstw , na ktore mnie jeszcze chamsko naciagneli.
Czasem uspic to znaczy ulzyc .
Ps. Swinke z tekstu powyzej uspilam po miesiecznej walce i w dniu , gdy w oczach zgaslo jej szczescie a wyplula pierwszy raz pokarm.
Moje hobby. Moja pasja . Od zawsze , na zawsze .