Tofiś miał wczoraj zabieg, przywiozłam go do domku trochę przerażonego jeszcze i skołowanego, ale jak zwiedził kąty swojej klatki i zobaczył dziewczyny, wiedział, że już jest bezpieczny w domku

chodź biedny wie, że zrobili mu coś złego

muszą go szwy troszkę jeszcze boleć i ciągnąć, bo już za nie łapał i troszkę je poszczępił... muszę przez to uważać na to aby ich nie zdjął sobie za szybko... jeśli nie zdejmie ich sobie do końca to mam za 10 dni pojechać na zdjęcie ich do weta, ale jak już 1 dnia części ich nie ma to myślę, że Tofiś ściągnie je sobie całkiem, oby nie za szybko... oczywiście maluch musi przez 4 dni dostawać antybiotyk, który pomoże mu szybko wrócić do pełni sił

obecnie jest jeszcze bardzo spokojny, ale mam nadzieje, że mu to nie zostanie i znów będzie wesołą brykającą świnką

a i zauważyłam, że dużo więcej pije niż przed zabiegiem

po rozmowie z wetem dowiedział się też, że nie ma szans po wycięciu jąder, aby plemniki przetrwały jeszcze 6 tygodni w organizmie świnki... a to dlatego, że nie ma tego płynu w którym one żyją, a bez niego długo nie przeżyją... i nawet jak to tydzień max 2 nie więcej

i że jak chce go złączyć z dziewczynami to max po 3 tygodniach, a nawet wcześniej mogę śmiało próbować, a ten czas po to aby doszedł całkowicie do siebie i wszystko się całkiem zagoiło

ale myślę, że ok 4 tygodni to poczekam, tak tydzień przed świętami ich połączę, aby jak pojadą ze mną na święta do domku, bez problemu razem spędzali czas
