Po ok. tygodniu, gdy drapanie nie ustawało, a wręcz się pogorszyło, bo wypadła/wydrapała sobie w pewnym miejscu sierść, zabrałam prosiaczka do weterynarza. Ten obejrzał świnkę, pobrał "próbkę" ( taśmą klejącą (może specjalną?) "potarł" świnkę pod włos, również w miejscu ubytku futerka) i kazał zadzwonić na następny dzień, ponieważ musiał obejrzeć "to" pod mikroskopem. Zalecił również oddzielenie świnek na czas 'niewyjaśnienia sprawy'. Gdy zadzwoniliśmy, pan doktor powiedział, że nic na próbce nie znalazł, ale kazał przyjechać po maść do stosowania miejscowego, która wspomoże wzrost sierści( do stosowania przez 7-10 dni), a także działa przeciwbakteryjnie itp. No i zaczęliśmy kurację. Świnka jeszcze mieszkała w odosobnieniu, ale ponieważ po kilku dniach trwania leczenia ( jeszcze nie przy jego zakończeniu) byliśmy z psem u tego samego veta, więc przy okazji zapytałam, czy możemy już prosiaczki połączyć. Ten odpowiedział, że nie ma problemu. No więc po powrocie do domu połączyłam świnki, no i tak jest do dziś. Właśnie niedługo minie ten okres trwania leczenia ( te 7-10 dni), a świnek dalej się drapie. Sierść w tym jednym miejscu ładnie odrasta(tam gdzie wypadła), jednak w drugim nie (może to faktycznie tak ma być?) Jeszcze dodatkowo zauważyłam, jakby jej koleżanka też się zaczęła drapać bardziej (?). Nie wiem, może już przesadzam, i tylko cały czas je obserwuje i wynajduję sobie nowe rzeczy.
I teraz tak, mam kilka pytań:
1. Czy to może być przez suche powietrze w domu? (tak jak nam podrażnia skórę i się drapiemy, tak może im?)
2. Może to alergia/uczulenie? (pokarm, siano,trociny,pellet)
3. A może vet coś źle sprawdził?
Sama już nie wiem co o tym myśleć...

Ps. Baardzo przepraszam, że się tak rozpisałam

