A ja swoje trzy grosze tez musze "wpierniczyc"
Nie bede sie powtarzac co do decyzji przygarniecia ilosci swinek, ale porusze dalej temat ewentualnej smierci- juz nieraz sie nad tym zastanawialam, latka leca, swinie jak dotad zdrowe i zywiolowe, ale kiedys to sie skonczy i tak jak Tami pisze co wtedy..? brac kolejnego proska, aby zatoczyc niekonczace sie obledne kolo..? ja nie mam mozliwosci adopcji prosiaka czy przygarniecia drugiego w podeszlym wieku, aby byl wyrownany z wiekiem jednej z moich swinek, wiec przymusowo musialabym wziasc mlodego osobnika, ktory mialby przed soba wiele lat egzystencji- i znow starsze "padnie", a mlodszemu kolejnego towarzysza dobierac i tak w kolko..? nie sadze.
Poza tym pamietajmy, ze nie wszystko mozna zwalic na karb nieodpowiedniego laczenia, bo swinki asocjalne istnieja naprawde- sa wyjatkami w malym procencie, tak- ale jednak sa. Nie mozna sie bazowac tylko na wlasnym doswiadczeniu, w mysl zasady, ze "bo moje swietnie razem zyja tzn ze ten drugi pewnie zle polaczyl, bo jego sie zra i kotluja" i uogolniac wsadzajac caly rodzaj do tego samego worka.
Mam przyklad na moich- dziewczyny sie toleruja, ale absolutnie nie akceptuja w pelni, z ich zachowania wyglada to tak: "wsadzili mi tu jakiegos wieprza i za cholere nie mozna sie tego pozbyc, wiec musze z tym zyc, bo przeciez klatki sobie sama nie otworze i nie wyjde". W klatce kiedy jedna stanie za blisko drugiej to w ruch idzie zgrzytanie zebami i obroty o 180st wykonane w sekunde jakby je prad kopnal- nie ma wspolnego wyjadania z miseczki (wymieniaja sie, wiec o tyle dobrze) i nie ma wspolnych posiedzen w norkach- jesli jedna wejdzie przez przypadek do norki tej drugiej to z miejsca zaczyna sie niezadowolony koncert marudzenia i kwilenia polaczony z kopaniem i wspomnianym zgrzytaniem. A kiedy je wypuszcze na pokoj to kazda idzie w swoja strone, owszem zdarza im sie wspolne spacerkowanie, ale zazwyczaj wtedy gdy sie podbudowuja moralnie, aby cos zeszkudzic czy ukrasc, wtedy cwaniaki sa zgodne az do bolu
Ku pewnosci zrobilam kiedys maly eksperyment- oddzielilam dziewczyny kazda w inna klatke na pare dni, zdumiewajaca byla przemiana jaka nastapila w ich zachowaniu, w pozytywnym sensie: mieszkajac razem byly zestresowane, dotkniete znienacka reagowaly irytacja, podskokami itd a mieszkajac samotnie jakby zlagodnialy, staly sie wiekszymi piesciochami, bardziej "kulturalne" tzn nie bylo bobkowania pod siebie czy sikania i ogromne przywiazanie do mnie- Pusia ma foszasty charakter, jest uparta i slucha tylko wtedy kiedy sama chce, ale wtedy sie zachowywala jak wytresowany pies, zywo reagowala na wolanie, wyciagana z klatki spokojnie stala oparta o prety bez uprzedniego marudzenia i zrzedzenia. Oczywiscie pomimo osobnych mieszkan dziewczyny mialy codzienny wspolny wybieg, ale zlewaly sie totalnie. Po paru dniach powrocily do wspolnej klatki i znerwicowane zachowanie zagoscilo ponownie.
Niech mi ktos teraz zarzuci nieodpowiednie laczenie , gdzie jedna urodzila druga, wiec powinna stanowic naturalnego kompana bez zgrzytow
![Figlarz :]](./images/smilies/icon_splash.gif)
EDIT
Zapomnialam wspomniec- widze, ze tu temat innych gryzoniowatych zostal poruszony, wiec podam przyklad z moimi chomikami oraz krolikami.
Jak Peggy trafnie wspomniala- jesli czlowiek wejdzie na fora tych zwierzat to nagle lawina sie posypie, ze trzeba dokupic drugiego osobnika tego samego gatunku, a ja mam taki ciekawy orzech do rozgryzienia. Na forach wloskich w spr chomikow, jak i krolikow czesto zostalo wspomniane, ze te zwierzeta wlasnie lepiej sie czuja w samotnosci, a jesli chcemy np 2 chomiki to najlepiej kupowac naraz i takie ktore juz sie znaja, bo inaczej beda zgrzyty- chomik w przeciwienstwie do swinek potrafi zrobic lepszy uzytek ze swoich zebow, wiec krew sie leje strumieniami, nie rzadko dochodzi do kanibalizmu. Kroliki- mialam dwa, kazde brane osobno i spotkalam sie z taka sama opinia, ze kroliki sa zwierzetami z silna osobowoscia, sa bardziej "indywidualne", moje byly wyjatkowe, szczegolnie pierwszy- mial swoje legowisko jak pies, swoje miseczki w kuchni i kuwete jak dla kota- zadnej klatki. Chodzil za mna wszedzie, reagowal na imie czy zawolanie, spal ze mna i sam maszerowal do kuwety- nigdy nie zdarzyla mu sie zadna mina terenowa poza obrebem kuwety ani posikiwanie, byl naprawde niesamowicie wytresowany, chociaz palcem sie do tego nie przylozylam, rozumial wszystko sam. I napewno ktos by mi powiedzial, ze powinnam byla kupic po 2 osobniki by sobie towarzystwa dotrzymywaly, bo przeciez ja im tego samego nie zapewnie- byc moze, ale u mnie to mialo calkiem inny wymiar- byly wesole, zywiolowe, zdrowe i towarzyszyly mi w kazdej codziennej czynnosci nawet jak mylam naczynia to chomik sie zagrzebywal w golfie albo kieszeni

a krolik lazil za mna krok w krok jak cien.
Ojej, ale strzelilam litanie
