Hej!
Znalazlam sie na Forum przez przypadek, ale jak sie okazuje nawet przykry wypadek moze sprawic mila niespodzianke. Kilka osob i kilka prosiaczkow juz znam ale mam nadzieje ze z czasem poznam wiecej.
Sama tylko czesciowo jestem wlascicielka dwoch swinkowych stworow-potworow. Pisze czesciowo poniewaz chlopaki naleza do corki a ja przebywajac w Polsce z doskoku, opiekuje sie nimi. W ubieglym roku mialam szczescie bo spedzilam z nimi az pol roku. Przebywalam w Polsce pol roku, a przy okazji nacieszylam sie corka i swinkami. Nasi terrorysci to Leonardo a w skrocie Leo, i Theodore czyli Theo. Historia Leo to wlasciwie cala trylogia. Theo sprawial mniej klopotow wiec jego historie da sie zamknac w jednotomowej powiesci. Postaram sie Wam ja opowiedziec, ale nie wymagajcie zbyt wiele. Najwazniejsze jest to ze Leo o ktorym wszyscy lekarze Trojmiasta powiedzieli zgodnie ze nie ma co ratowac, w dniu dzisiejszym wazy 1070g i ma sie dobrze. Faktem jest ze te 5-6 miesiecy walki z nieznanym to byl koszmar, ale poniewaz mamy to za soba...to ze spokojnym sumieniem wszystkim wlascicielom swinek moge polecic dr Sontag-Patoke ktora wbrew wszystkim lekarzom walczyla o nasza malizne i zwyciezyla w tym pojedynku. Potem jeszcze kilka razy walczyla o Leo, i za kazdym razem Leo udawalo sie wybrnac z tarapatow. Pani doktor stosowala przerozne metody, czesto niekonwencjonalne. Ostatnio kiedy chlopakow po raz wtory dopadl bakcyl zastosowala nebulizacje z antybiotyku itd. Po trzech (w przypadku Theo dwoch) kuracjach chlopaki mogli jesc (krtan juz im wiecej nie doskwierala) i pic.
Po wielu przebojach zwiazanych z roznymi problemami zdrowotnymi glownie Leo (chociaz Theo od czasu do czasu tez dba o nasze atrakcje) oraz w wyniku mojej wrodzonej ciekawosci, ktore sprawily ze zaczelam sie doksztalcac. Okazalo sie ze na polskich stronach internetowych informacji o swinkach jest stosunkowo niewiele, ale na innych stronach informacji jest mnostwo. Kiedy Leo byl tak beznadziejnie chory zapisalam sie do kilku bibliotek weterynaryjnych. Mam tez dostep do biblioteki on line z Ottawy, bo tam corka konczyla studia. Takim to sposobem powoli, krok po kroku poglebiam wiedze o swinkach. Juz w tej chwili wiem o wiele wiecej niz wiedzialam rok temu, ale nadal daleko mi do wszystko wiedzacego. Dlatego nie moge wyjsc z podziwu jak co poniektorzy, majac swinki od niedawna, lub niewiele wiedzac wydaja autorytatywne opinie i sady nie majac pojecia o czym mowia. Z autopsji wiem ze kazda opinie nalezy sprawdzic. Sama stracilam na samym poczatku przez to swinke, wiec ze szczerego serca radze Wam wszystkim kazda diagnoze w watpliwych, dyskusyjnych kwestiach sprawdzcie z innym lekarzem. Co sie zas tyczy opinii uzyskanych na forum to licze na Wasz zdrowy rozsadek, a mianowicie ze zawsze znajdzie sie ktos kto powstrzyma przed blednymi decyzjami. Tak jak bylo to w przypadku diety dla otylej swinki. Dzieki Misiowi12 natychmiast skorygowano bledna rade, tak autorytatywnie podana przez kogos kto jak z tego wynika nawet dokladnie nie przeczytal zalecen diety. Diety, nawiasem mowiac niezwykle dobrej i zawierajacej mnostwo pozytywow (nasz Leo jest na tej diecie, a przy okazji Theo) ale z cala pewnoscia nie opracowanej dla otylych swinek.
Ok. Mysle ze jak na powitanie to wystarczy. Od miesiaca szykuje sie na wyjazd do Polski ale ...Juz nie moge sie doczekac. A tymczasem sle Wam pozdrowienia z nadal sniegiem zasypanej Kanady.