Nicia, Frycek była takim maluchem

. Kupiła go moja mama, biedna nie wiedziała, że świnka powinna być większa i trafił do nas futrzak, który był mniejszy od mojej dłoni. Miałam wtedy 12 lat i mam małe ręce, więc sobie wyobraźcie, jakie to było maleństwo. Cały czas marzł i trząsł się, mimo, że w domu było ciepło, więc mama uszyła mu ze starego swetra i polaru becik, w którym siedział cały czas a ja go przytulałam, żeby się rozgrzał. Praktycznie cały czas miałam go na rękach, od rana do nocy. Na szczęście przeżył i był z nami prawie 5 lat, bez 1 miesiąca.
edit: sorry za offtop, musiałam to z siebie wyrzucić
